Dowcipy o starości

Dowcipy o starości

80-letni mężczyzna wybrał się na badanie kontrolne.
– Jak pan się czuje? – zapytał lekarz.
– Nigdy nie czułem się lepiej – odpowiedział staruszek. – Mam 18-letnią żonę, która jest w ciąży z moim dzieckiem. I co pan na to powie?
Lekarz zamyślił się na chwilę.
– Opowiem panu pewną historię. Mój znajomy jest zapalonym myśliwym. Nie opuścił żadnego sezonu. Któregoś dnia bardzo się spieszył i zamiast sztucera zabrał parasol. Gdy był już w lesie, nagle pojawił się przed nim rozwścieczony niedźwiedź. Mój znajomy wycelował doń z parasola, nacisnął rączkę i wie pan co się stało?
– Nie. Co?
– Niedźwiedź padł przez nim martwy.
– To niemożliwe! – wykrzyknął staruszek. – Niedźwiedzia musiał zastrzelić ktoś inny.
– Właśnie do tego zmierzam – odpowiedział lekarz.

* * *

* * *

Pędzącą autem na złamanie karku starszą panią zatrzymał policjant. Jechała w terenie zabudowanym.
– Czy mogę zobaczyć pani prawo jazdy?
– Nie mam. Odebrano mi je przed dwoma laty za jazdę po pijanemu.
– A ma pani dowód rejestracyjny pojazdu – policjant zmarszczył czoło.
– Też nie mam. Zabiłam kierowcę i ukradłam samochód. Trupa kierowcy mam w bagażniku.
– Proszę zaczekać – powiedział policjant i poszedł do radiowozu połączyć się z komendantem. Przełożony pojawił się na miejscu pięć minut później. Podszedł po okienka samochodu staruszki.
– Poproszę pani prawo jazdy – rzucił surowo.
– Proszę bardzo, panie komendancie – staruszka uśmiechnęła się skromnie i wyjęła z torebki dokument.
– A dowód rejestracyjny?
– Proszę – staruszka sięgnęła do schowka i podała mu dowód.
– Proszę otworzyć bagażnik.
Bagażnik był pusty.
– I pewnie jeszcze ten kłamczuch powiedział panu, że jechałam jak szalona – rzuciła z wyrzutem wskazując palcem policjanta, który ją zatrzymał.

* * *

– Panie doktorze, niech pan mi pomoże. Mam 100 lat i sypiam z kobietami.
– To w czym problem?
– Nie pamiętam, dlaczego.

* * *

Jaś zauważył na siedzącego na ganku dziadka. Było chłodno, a dziadek od pasa w dół był zupełnie nagi.
– Dziadku, dlaczego siedzisz bez spodni? – zapytał Jaś.
– To pomysł twojej babci – odpowiedział staruszek. – W zeszłym tygodniu siedziałem bez koszuli i zesztywniał mi kark.

* * *

80-letni staruszek ożenił się z 21-latką. Po roku urodziło się im dziecko. Lekarz wyszedł do czekającego mężczyzny i powiedział, że chłopiec waży 4300g.
– Stary silnik jeszcze pracuje – skwitował staruszek.
W następnym roku urodziło się kolejne dziecko.
– Dziewczynka waży 3700g – poinformował lekarz.
– Stary silnik jeszcze pracuje – odpowiedział staruszek.
Po roku przyszło ma świat trzecie dziecko.
– Chłopczyk waży 4800g – powiedział lekarz.
– Stary silnik jeszcze pracuje – rzekł dumnie staruszek.
– Tak – odpowiedział lekarz – ale najwyższa pora zmienić olej, bo chłopiec ma czarną skórę.

* * *

Do apteki przyszedł staruszek. Poprosił o dwie tabletki Viagry ale zażądał, by aptekarz podzielił je na połówki.
– Dobrze – powiedział farmaceuta. – Ale zdaje pan sobie sprawę, że wtedy nie będą tak skuteczne?
– Słuchaj synu… Mam 80 lat. Nie chcę ich do seksu. Potrzebuję ich, by mały uniósł się na tyle, bym nie nasikał sobie w buty.

* * *

Słyszałeś, że w domach opieki dają teraz Viagrę przebywającym tam starym mężczyznom?
Ma to zapobiec ich staczaniu się z łóżek.

* * *

70-letni Adam zamierzał ożenić się z 20-latką.
– Czy jesteś pewien, że to dobry pomysł? – próbował odwieść go od tego przyjaciel. – Myślałeś o tym, co będzie za 10 lat?
– Jak to co? – zdziwił się Adam. – Wygonię staruchę.

* * *

– Doktorze, proszę mi pomóc – mówi staruszek do lekarza. – Właśnie ożeniłem się z 21-latką. Jest gorąca i wszystko, czego chce, to kochać się całymi dniami.
– Więc w czym problem? – pyta lekarz.
– Zapomniałem gdzie mieszkam.

* * *

Para staruszków wybrała się na spacer. W pewnej chwili przeleciał nad nimi gołąb i narobił starszej pani na głowę.
– Daj mi kawałek papieru toaletowego – zwróciła się do męża.
– Po co? – zdziwił się – przecież on jest już pół kilometra stąd.

* * *

Pensjonariusz domu spokojnej starości chodził z rozsuniętym zamkiem spodni i trzymał penisa.
– Co pan robi? – spytała młoda pielęgniarka.
– Umarł dzisiaj – odpowiedział.
– Oj, to straszne – powiedziała.
Następnego dnia mężczyzna chodził z penisem zwisającym z rozpiętych spodni.
– Myślałam, że umarł wczoraj – zdziwiła się ta sama pielęgniarka.
– Umarł – wyjaśnił staruszek. – Dzisiaj jest wystawienie.

* * *

Irena, drobna staruszka usłyszała dzwonek do drzwi. Gdy otworzyła, stał w nich dobrze ubrany młody człowiek z odkurzaczem w rękach.
– Dzień dobry pani – powiedział. – Jeśli mógłbym zabrać pani kilka minut, chciałbym zademonstrować pani najnowocześniejszy odkurzacz o dużej mocy.
– Dziękuję, nie jestem zainteresowana! Nie mam pieniędzy. – odpowiedziała szorstko Irena i chciała zamknąć drzwi.
Młodzieniec szybko wsunął w nie stopę.
– Proszę nie decydować pochopnie – powiedział. – Przynajmniej dopóki nie zobaczy pani demonstracji.
I mówiąc to, opróżnił wiadro końskiego nawozu na jej dywan w przedpokoju.
– Jeśli ten odkurzacz nie usunie wszystkich śladów z dywanu, osobiście zjem resztę.
– W takim razie pozwoli pan, że przyniosę łyżkę – rzekła Irena cofając się z uśmiechem. – Od rana nie ma prądu.

* * *

65-letnia kobieta urodziła chłopca. Gdy już wróciła ze szpitala, odwiedzili ją kuzyni, by zobaczyć dziecko.
– Za chwilę go zobaczycie, wypijmy najpierw kawę.
– To pokaż nam swego chłopaka – poprosiła kuzynka po 30 minutach.
– Nie, jeszcze nie teraz.
– Możemy już go zobaczyć? – spytała kuzynka po kolejnych kilkunastu minutach.
– Nie, jeszcze nie.
– To kiedy go zobaczymy? – bliscy zaczęli się niecierpliwić.
– Jak zapłacze.
– Jak zapłacze?! Dlaczego musimy czekać aż zapłacze?
– Bo zapomniałam, gdzie go położyłam.

* * *

Para staruszków udaje się na spoczynek. Dziadek wchodzi do łóżka, a babcia leży na podłodze.
– Dlaczego leżysz na podłodze?
– Chcę dla odmiany poczuć coś twardego.

* * *

Staruszka emerytka poszła do sklepu po karmę dla kota.
– Nie mogę sprzedać pani tej karmy jeśli nie przedstawi pani dowodu, że rzeczywiście ma kota – powiedział ekspedient. – Emeryci często sami jedzą kocią karmę.
Starsza pani poszła do domu. Gdy wróciła z kotem, już bez problemu kupiła karmę.
Następnego dnia, gdy chciała kupić karmę dla psa, ekspedient zażądał dowodu, że staruszka naprawdę ma psa, twierdząc, że emeryci często sami jedzą psie żarcie. Sfrustrowana staruszka poszła do domu po psa. Gdy go pokazała w sklepie, bez problemu nabyła psią karmę.
Nazajutrz staruszka przyniosła do sklepu pudełko z niewielkim otworem. Poprosiła sprzedawcę, by włożył w otwór palec. Ekspedient zawahał się, ale gdy pani zapewniła go, że w pudełku nie ma nic, co mogłoby go ugryźć, spełnił jej prośbę.
– To pachnie jak gówno – powiedział wyciągnąwszy palec z otworu.
Starsza pani uśmiechnęła się:
– Więc sprzeda mi pan teraz trzy rolki papieru toaletowego?