Dowcipy o małżeństwie

Dowcipy o małżeństwie

– Nie dzisiaj kochanie, głowa mnie boli – mówi żona do męża w sypialni.
– Na szczęście teraz nie jest mi potrzebna twoja głowa.

* * *

Mąż pokazał żonie wyniki badań mówiące o tym, że mężczyźni wypowiadają średnio 15.000 słów na dzień, podczas gdy kobiety 30.000. Żona zastanowiła się chwilę nad tym i odpowiedziała mężowi, że kobiety używają dwa razy więcej słów, bo muszą wszystko powtarzać.
– Co mówisz? – spytał mąż unosząc głowę znad gazety.

* * *

Po drugiej wojnie światowej amerykański żołnierz jechał pociągiem do Londynu. Wszystkie siedzące miejsca były zajęte ale miejsce obok pewnej starszej pani zajmował pudel.
– Proszę pani, jestem bardzo zmęczony, czy mogę tu usiąść? – spytał młody Amerykanin.
– Nie, tutaj siedzi moja kochana suczka, Betty.
Żołnierz ponownie przeszedł cały pociąg ale bez powodzenia. Wrócił więc do miejsca obok starszej pani.
– Szanowna pani, wiele miesięcy spędziłem na froncie, jestem zmęczony i bolą mnie nogi. Czy mogę tu usiąść?
– To nie do wiary, jaki jesteś niegrzeczny! Już mówiłam, że to miejsce zajmuje moja kochana suczka, Betty.
Żołnierzowi puściły nerwy, złapał pudla za kark i wyrzucił przez okno. Siedzący naprzeciw właścicielki pudla starszy mężczyzna spojrzał na żołnierza.
– Wy Amerykanie, wszystko robicie nie tak. Jeździcie po niewłaściwej stronie jezdni, jecie niewłaściwą ręką, i nawet teraz wyrzuciłeś niewłaściwą sukę.

* * *

Na bazarze, do Nowaka podchodzi jakiś facet i oferuje mu 10 tabletek Viagry za 200 zł.
– Ona tyle nie warta – mówi Nowak.
– Sprzedam je panu za 100 zł – zachęca facet.
– Ona tyle nie warta – powtarza Nowak.
– A za 50 pan kupi?
– Ona tyle nie warta.
– Jak to nie warta? – zirytował się facet. – W aptece jedna tabletka kosztuje 50 zł.
– Oh, tabletki są warte tej ceny ale moja żona nie jest warta.

* * *

* * *

– Co pani mąż powiedział, gdy obudził się tego ranka? – pyta sędzia kobiety w trakcie sprawy rozwodowej.
– Spytał “Gdzie ja jestem, Zosiu?”
– Dlaczego to panią tak zdenerwowało, że rozbiła mu wazon na głowie?
– Bo ja mam na imię Monika.

* * *

Chłopiec jest w aptece z ojcem. Widzi różne opakowania prezerwatyw.
– Tato, dlaczego pakują pojedynczo?
– To opakowanie dla licealistów na piątkowy wieczór.
– A w tym opakowaniu są trzy. Dlaczego?
– To opakowanie weekendowe dla studentów: na piątek, sobotę i niedzielę.
– A dlaczego w tym zapakowano 12?
– To jest pakiet małżeński: na styczeń, luty, marzec…

* * *

W pokoju siedzi ubogie małżeństwo.
– Idę na troszkę do baru – mówi mąż do żony. – Włóż więc kurtkę.
– Dlaczego? – pyta żona. – Zabierasz mnie ze sobą.
– Nie. Wyłączyłem ogrzewanie.

* * *

Gdy Kowalski wrócił z pracy, zastał zastał na ganku spakowaną żonę.
– Dokąd się wybierasz? – spytał.
– Jadę do Paryża. Dowiedziałam się właśnie, że – jako kobieta – mogę tam zarobić 200 euro za noc, co dla ciebie robię za darmo.
Kowalski wszedł do domu, spakował swoje walizki i wrócił na ganek.
– A ty dokąd? – spytała żona.
– Jadę z tobą.
– Po co?
– Chcę zobaczyć jak przeżyjesz rok za 400 euro.

* * *

– Jaka jest różnica między żoną a psem?
– Pies na obcego szczeka, a do swojego się łasi, a żona odwrotnie – na swojego szczeka, a do obcego się łasi.

* * *

– Moja żona jest aniołem – mówi Kowalski do znajomego spotkanego po latach.
– Masz szczęście – odpowiada tamten. – Moja jeszcze żyje.

* * *

Mężowi kończą się pieniądze na wczasach, a chciałby jeszcze trochę zostać.
– Przyślij mi 1.000zł, to mi przedłużą – depeszuje do żony.
– Wysłałam ci 2.000zł. Niech ci też pogrubią – odpowiada żona.

* * *

Facet wchodzi do baru i prosi o piwo. Wypija je duszkiem, zagląda do kieszeni i prosi o następne. Wypija je duszkiem, znów zagląda do kieszeni i prosi o kolejne. Gość powtarza to kilka razy.
– Dlaczego prosi pan o piwo, wypija je duszkiem, a potem zerka do kieszeni? – pyta w końcu zaciekawiony barman.
– W kieszeni mam zdjęcie żony i mam zamiar pić dotąd, aż zacznie wyglądać wystarczająco pięknie, bym wrócił do domu – odpowiada facet.

* * *

Kilku kolegów piło w barze. Niestety bar już zamykano, a im jeszcze było mało. Żaden nie kwapił się, by zaprosić towarzystwo do domu w obawie przed żoną.
– Chodźmy do mnie, panowie – powiedział w końcu Zdzisiek.
Z chęcią skorzystali z zaproszenia. Powlekli się do bloku Zdziśka, wjechali windą na 10 piętro i czekali z obawą, gdy Zdzisiek nacisnął dzwonek. Prawie natychmiast otworzyły się drzwi, a za nimi żona z teściową.
– Prosimy bardzo, panowie. Wejdźcie.
Prowadzą gości do pokoju, usadzają przy stole, na którym szybko pojawia się wódka i świetne jedzenie. Po chwili obie kobiety pozostawiają mężczyzn samych.
– Co to jest Zdzisiek? – pytają zdziwieni kumple. – Dlaczego one takie miłe?
– Bo wiecie… Miałem kiedyś psa. Raz narobił mi na dywan, to pokazałem mu żółtą kartkę. Narobił drugi raz, to pokazałem mu drugą żółtą kartkę. Gdy narobił trzeci raz, to kopnąłem go w dupę, że aż wyleciał przez balkon i na dole nie było co zbierać.
– Ale co to ma wspólnego z twoją żoną i teściową?
– One mają już po dwie żółte kartki.

* * *

Żona prosiła męża, żeby zabrał ją któregoś dnia do zoo.
– Jeśli chcesz, by oglądali cię ludzie, równie dobrze oni mogą przyjść tutaj – odpowiedział.

* * *

Para obchodząca 25-lecie swojego małżeństwa wybrała się do hotelu, w którym spędzała swój miesiąc miodowy. Przypominając sobie ten magiczny wieczór sprzed ćwierć wieku, żona spytała męża:
– Co przeszło ci przez głowę, gdy pierwszy raz zobaczyłeś mnie nagą?
– Wszystko, co chciałem wtedy robić, to pozbawić cię rozumu i wyssać do sucha twe piersi – odpowiedział mąż.
– A co myślisz teraz? – spytała żona kilka chwil później, gdy była już rozebrana.
– Wygląda na to, że zrobiłem kawał dobrej roboty.

* * *

Rozmowa dwóch znajomych mężatek.
– Co zrobiłaś, że twój mąż przestał wracać późno do domu?
– Za każdym razem, gdy przychodził, pytałam go: “Czy to ty Józek?”
– Ale nadal nie rozumiem jak oduczyłaś go późnego wracania.
– Bo mój mąż ma na imię Mundek.

* * *

Facet dzwoni z pracy do domu.
– Szef zaprosił mnie na ryby na ten weekend – mówi do żony. – Ruszamy od razu. Bądź tak miła i spakuj mi ubrania, mój sprzęt wędkarski i niebieską jedwabną piżamę. Wpadnę do domu za godzinę i wszystko zabiorę.
– I jak się udał weekend? – pyta żona w niedzielę wieczorem, gdy wrócił.
– Świetnie. Myślę, że zrobiłem na szefie dobre wrażenie. Ale zapomniałaś spakować mi niebieską piżamę.
– Nie zapomniałam. Włożyłam ją do pudełka ze sprzętem wędkarskim.

* * *

– Jeśli twoja żona krzyczy przed frontowymi drzwiami, a pies szczeka przed drzwiami tarasu, kogo wpuścisz pierwszego?
– Jasne, że psa. Przynajmniej zamknie się, gdy go wpuszczę.

* * *

– Pakuj się, wygrałem milion w LOTTO – mówi mąż do żony wracając do domu.
– Mam się spakować na wyjazd nad morze czy w góry?
– Nie obchodzi mnie to. Po prostu się wynoś.

* * *

Facet kupił nowy samochód i chciał sprawdzić, ile można z niego wydusić. Gdy strzałka szybkościomierza minęła 140 km/godz. zobaczył w lusterku migające niebieskie światła.
– Nigdy mnie nie złapiesz – pomyślał i zaczął przyspieszać.
160… 180… 200. Ale radiowóz wciąż był za nim.
– Co ja robię? – ocknął się facet, zwolnił i zatrzymał się.
Policjant podszedł do niego, wziął dokumenty jazdy, sprawdził je, sprawdził samochód.
– Miałem kiepski dzień i zaraz kończę służbę. Nie mam ochoty na wypełnianie tych wszystkich papierków – powiedział w końcu. – Jeśli ma pan wytłumaczenie pańskiej jazdy, którego jeszcze nie słyszałem, to puszczę pana wolno.
– Moja żona uciekła z policjantem – odpowiedział facet. – I myślałem, że goni mnie, bo chce mi ją zwrócić.