Dowcipy o szkole i nauce
Radzieccy uczeni odkryli nerw łączący oko bezpośrednio z dupą. Kiedy ukłuli pacjenta igłą w dupę, w jego oku pojawiła się łza. Kiedy wbili tę samą igłę w oko, pacjent się zesrał.
* * *
Lekcja matematyki.
– Na płocie siedziały cztery wrony. Rolnik zastrzelił jedną, ile zostało? – pyta nauczycielka.
– Żadna – odpowiada Jaś.
– Posłuchaj uważnie, Jasiu – powtarza pani. – Na płocie siedziały cztery wrony. Rolnik zastrzelił jedną. Ile zostało?
– Żadna – powtarza Jaś.
– Czy możesz uzasadnić swoją odpowiedź, Jasiu?
– Zastrzelona spadła, a pozostałe odleciały. Nie została więc żadna.
– To nie jest prawidłowa odpowiedź, Jasiu. Ale podoba mi się twój sposób myślenia.
– Czy mogę o coś spytać?
– Proszę, Jasiu.
– W cukierni przy stoliku siedzą trzy kobiety i jedzą lody. Jedna liże, druga gryzie, a trzecia ssie lodowy stożek. Która jest mężatką? – pyta Jaś.
– Ta, która ssie – odpowiada nauczycielka.
– Nie, ta która nosi obrączkę – wyjaśnia Jaś. – Ale podoba mi się pani sposób myślenia.
* * *
Studentka medycyny na egzaminie.
– Jaka jest długość męskiego prącia?
– Hmm… 30 centymetrów…
– Ohoho! To się pani trafiło!
* * *
– Lekarza powinny charakteryzować szczególnie dwie cechy – tłumaczył profesor studentom podczas zajęć w prosektorium. – Po pierwsze, lekarz nie może niczego się brzydzić.
Profesor włożył palec w odbyt leżących na stole sekcyjnym zwłok, a następnie go oblizał.
– Proszę zrobić to samo – zwrócił się do studentów.
Po chwili wahania wszyscy studenci powtórzyli czynność profesora. Reakcje po niej były różne.
– Drugą ważną cechą lekarza – kontynuował profesor – jest spostrzegawczość. Niestety, nikt z was nie zauważył, że włożyłem w odbyt palec serdeczny, a oblizałem wskazujący…
* * *
* * *
– Jeśli chodzi o seks, to ja wszystko, co się rusza – mówi student do kolegi.
– Ja aż takich ograniczeń sobie nie stawiam – odpowiada drugi.
* * *
Student znalazł pracę na wakacje.
– Twoim pierwszym zadaniem będzie zamiecenie podłogi – mówi kierownik.
– Ależ ja jestem studentem – obruszył się młodzieniec.
– W takim razie daj mi miotłę, pokażę ci jak to zrobić.
* * *
Fotograf zrobił klasie grupowe zdjęcie. Nauczyciel przekonuje dzieci, by każde kupiło odbitkę.
– Pomyślcie, jak miło będzie spojrzeć na to zdjęcie, gdy będziecie dorośli i powiedzieć: “to Agata, jest dzisiaj prawnikiem” albo “to Darek, jest teraz lekarzem”.
– Albo “a to nasz nauczyciel, już nie żyje” – słychać głos z końca klasy.
* * *
– Co powiększa się 10-krotnie w stanie podniecenia? – spytał nauczyciel Małgosię na lekcji anatomii.
– Nie wiem – odpowiedziała Małgosia rumieniąc się.
– Ja wiem, proszę pana – podniósł rękę Jaś. – To źrenica oka.
– Bardzo dobrze, Jasiu – pochwalił nauczyciel. – A tobie, Małgosiu, muszę powiedzieć trzy rzeczy. Po pierwsze, masz brzydkie myśli. Po drugie, za mało przykładasz się do nauki. I po trzecie – bardzo się rozczarujesz.
* * *
Światowej sławy profesor statystyki nie latał samolotami. Obliczył, że prawdopodobieństwo podłożenia bomby wynosi 1 do 1.000.000. Takie ryzyko było dla niego za duże. Pewnego razu jego przyjaciel spotkał go na konferencji naukowej daleko od rodzinnego kraju.
– Jak się tu dostałeś? – zdziwił się. – Przyjechałeś pociągiem?
– Nie, przyleciałem.
– A co z prawdopodobieństwem podłożenia bomby?
– Pomyślałem, że jeśli szansa podłożenia jednej bomby wynosi jeden do miliona, to prawdopodobieństwo podłożenia dwóch bomb wynosi (1/1.000.000) x (1/1.000.000). To jest bardzo niewielkie prawdopodobieństwo, które mogę zaakceptować. Zabrałem więc własną bombę.
* * *
– Jasiu, co możesz nam powiedzieć o jaskółkach? – pyta nauczycielka biologii.
– Jaskółki to bardzo mądre ptaki, proszę pani – odpowiada Jaś. – Odlatują, jak tylko rozpocznie się rok szkolny.
* * *
Albert Einstein zwykł uczestniczyć w kolacjach, na których bywał proszony o wygłoszenie mowy. Pewnego dnia, w drodze na jedną z takich kolacji, poskarżył się wyglądającemu podobnie do niego szoferowi, że jest już zmęczony tymi mowami kolacja po kolacji.
– Mam pomysł – powiedział szofer. – Dzisiaj ja wygłoszę mowę. Przecież słyszałem to już tak wiele razy.
Tak więc mowę wygłosił szofer Einsteina. Odpowiedział nawet doskonale na kilka pytań. Ale jakiś profesor zadał bardzo trudne pytanie o antymaterię, na które kierowca nie znał odpowiedzi.
– Szanowny Panie, odpowiedź na pańskie pytanie jest tak prosta, że poproszę o jej udzielenie mojego szofera.
* * *
Student medycyny musiał zaliczyć trudny wykład z fizyki. Na jednych z zajęć profesor omawiał szczególnie skomplikowany temat.
– Dlaczego mamy się tego uczyć? – zapytał student.
– Aby ratować życie – odpowiedział profesor i kontynuował wykład.
– To w jaki sposób fizyka ratuje życie? – spytał ironicznie ten sam student po kilku minutach.
– Zwykle trzyma z dala od szkół medycznych takich idiotów jak pan – wyjaśnił profesor.
* * *
– Czego uczy się najpierw małych Eskimosów?
– Żeby nie jeść żółtego śniegu.
* * *
– Jakiej matematyki nie uczą w szkole?
– Jak dodać łóżko, odjąć ubranie, rozdzielić nogi i się mnożyć.
* * *
– Niech pan powie wszystko, co pan wie – zachęca na egzaminie profesor studenta. – Mam kilka wolnych sekund do stracenia.
* * *
Dwóch przyjaciół studentów chcąc pożeglować wypłynęło pewnego popołudnia w morze łódką. Straciwszy z oczu brzeg zgubili się. Po 20 godzinach bez jedzenia i picia jeden z nich spostrzegł przepływającą obok lampę. Gdy ją wyłowił, z lampy wyskoczył dżin. Spostrzegł kiepską formę przyjaciół i obiecał, że spełni ich jedno życzenie.
– Chcę, by woda w całym oceanie zamieniła się w piwo – wyrzucił z siebie jeden ze studentów po długiej sprzeczce.
I w magiczny sposób ocean zamienił się w piwo.
– Ty idioto! – krzyknął wściekły drugi z przyjaciół. – Teraz będziemy musieli sikać do łodzi.
* * *
Nauczycielka: Jeśli dostaniesz dwa króliki od rodziców, dwa króliki od dziadków i dwa kolejne króliki ode mnie, to ile będziesz mieć królików?
Uczeń: Siedem!
Nauczycielka: Nie, słuchaj uważnie jeszcze raz. Jeśli dostaniesz dwa króliki od rodziców, dwa króliki od dziadków i dwa kolejne króliki ode mnie, to ile będziesz mieć królików?
Uczeń: Siedem!
Nauczycielka: Spróbujmy inaczej. Jeśli dostaniesz dwa jabłka od rodziców, dwa jabłka od dziadków i dwa kolejne jabłka ode mnie, to ile będziesz mieć jabłek?
Uczeń: Sześć!
Nauczycielka: Świetnie. A teraz, jeśli dostaniesz dwa króliki od rodziców, dwa króliki od dziadków i dwa kolejne króliki ode mnie, to ile będziesz mieć królików?
Uczeń: Siedem!
Nauczycielka: Jak to możliwe, że dostając trzy razy po parze królików, będziesz mieć ich siedem?
Uczeń: Bo jednego królika już mam!
* * *
Nauczyciel kazał uczniom napisać esej o tym, co każdy z nich by zrobił, gdyby miał milion złotych. Jasiu oddał mu czysta kartkę.
– Jasiu, przecież nic nie napisałeś! Dlaczego?
– Bo gdybym miał milion złotych, zrobiłbym właśnie to.
* * *
Czterech studentów cieszących się wiosną opuściło poranne zajęcia. Gdy dotarli na uczelnię, wyjaśnili wykładowczyni, że złapali gumę. Uśmiechnęła się do nich i powiedziała:
– Ominął was dzisiaj test, więc wyjmijcie kartki i siądźcie każdy w innym rogu sali.
Wciąż się uśmiechając czekała aż usiądą.
– Pytanie pierwsze: Która opona się przebiła?
* * *
Koniec roku szkolnego. Ojciec przegląda przyniesioną przez małego jaskiniowca cenzurkę.
– Zbieractwo… dostateczny… myślistwo… dostateczny… Mogę to zrozumieć – mówi do syna. – Ale niedostateczny z historii?! Przecież to tylko pół strony.