Dowcipy o religii

Dowcipy o religii

– Panie Boże, może byśmy w końcu w niebie zjedli coś ciepłego, bo ciągle tylko kanapki i kanapki – skarży się św. Piotr.
– A czy to się opłaca gotować dla dwóch?

* * *

– Co otrzymamy mieszając wodę święconą z olejem rycynowym?
– Ruch religijny.

* * *

Przychodzi Jezus na ostatnią wieczerzę, a tu impreza jakiej nie było. Masa dobrego żarcia, wino się leje strumieniami, wszyscy rozbawieni.
– Co tu się dzieje? Skąd wzięliście pieniądze na to wszystko? – pyta zaskoczony Jezus Piotra.
– Nieeee wiem. Podobno Judasz coś sprzedał…

* * *

W przeddzień ślubu w wypadku samochodowym zginęła para narzeczonych. Gdy znaleźli się w niebie spytali św. Piotra czy wciąż mogą wziąć ślub.
– Sprawdzę czy to możliwe – odpowiedział Piotr. – Zaczekajcie tu, zaraz wracam.
– Tak, możemy to dla was zrobić – odpowiedział Piotr wróciwszy po sześciu miesiącach.
– Spędziliśmy razem tyle czasu czekając na odpowiedź. Musimy wiedzieć, czy jeśli coś nie wyjdzie, będziemy mogli się rozwieść?
– Zajęło mi sześć miesięcy znalezienie tu księdza – odpowiedział rozeźlony Piotr. – To jak długo według was, będę tu szukać prawnika?

* * *

Tramwaj zatrzymał się nagle. Stojąca dziewczyna siłą bezwładności siadła na kolanach siedzącego księdza.
– Przepraszam księdza bardzo – mówi. – Tak szybko stanął.
– To klucz od plebanii, moje dziecko – odpowiedział ksiądz.

* * *

* * *

Pewien proboszcz posłuchawszy papieża Franciszka sprzedał auto i zaczął jeździć rowerem. Jednak pewnego dnia rower zginął. Proboszcz szukał go wszędzie ale bezskutecznie. Doszedł w końcu do wniosku, że to zbłądziła któraś z jego owieczek. Opowiedział o swoim kłopocie wikaremu. Młody ksiądz zasugerował, żeby kazanie w najbliższą niedzielę poświęcił 10 przykazaniom. “Nie kradnij!” powinien wymówić ze szczególnym naciskiem i postraszyć ogniem piekielnym. Wtedy złodziej poczuje taką skruchę, że zwróci rower. Gdy nadeszła niedziela, proboszcz wygłosił kazanie. To było dobre kazanie ale przy “Nie kradnij!” nie wspomniał o piekle. Wikary był zdziwiony.
– Cóż… – powiedział proboszcz. – Miałem przygotowane kilka zdań o piekle ale kiedy doszedłem do “Nie cudzołóż!” przypomniałem sobie, gdzie zostawiłem rower.

* * *

Mężczyzna: Wniosłaś religię w moje życie.
Kobieta: Ja? W jaki sposób?
Mężczyzna: Dopóki cię nie poznałem, nie wierzyłem w piekło.

* * *

– Dlaczego tylko 40% mężczyzn idzie do nieba?
– Bo gdyby poszli wszyscy, byłoby to piekło.

* * *

Do prowincjonalnej mordowni wszedł ksiądz i pyta pierwszego z klientów, czy chciałby iść do nieba.
– Pewnie, że chcę – odpowiada zagadnięty.
– Więc natychmiast opuść ten bar.
– A ty, synu chcesz iść do nieba? – pyta następnego bywalca spelunki.
– Chcę, proszę księdza – odpowiada bełkotliwie spytany.
– To natychmiast opuść ten bar – poleca ksiądz.
Duchowny przepytuje w ten sposób wszystkich w barze. W końcu dociera do ostatniego pijaka.
– Chcesz iść do nieba człowieku? – pyta.
– Nie chcę – odpowiada ten podnosząc wzrok znad w połowie opróżnionego kufla.
– Jak to? – dziwi się ksiądz. – Nie chcesz iść do nieba, kiedy umrzesz?
– Kiedy umrę, to pewnie, że chcę – odpowiada piwosz. – Myślałem, że ksiądz montuje grupę, żeby iść już teraz.

* * *

Po ośmiu latach słuchania modlitw Bóg postanowił w końcu spełnić trzy życzenia Kowalskiego.
– Chciałbym najfajniejszy samochód na świecie.
– Zrobione.
– Chciałbym najbardziej luksusową chałupę.
– Już masz.
– I chciałbym jeszcze najlepszą kobietę na świecie.
Bóg wysłał mu Matkę Teresę.

* * *

W metrze obok księdza usiadł facet. Jego krawat był poplamiony, na twarzy miał ślady czerwonej szminki, a z podartej kieszeni wystawała opróżniona do połowy butelka wódki. Wyjął gazetę i zaczął czytać.
– Co jest przyczyną artretyzmu, proszę księdza? – zapytał po kilku minutach.
– Rozwiązłe życie, kobiety lekkich obyczajów i nadużywanie alkoholu – odpowiedział zagadnięty.
– Cóż, będę przeklęty – mruknął pijak wracając do gazety.
Ksiądz przemyślał swoją odpowiedź i trąca faceta.
– Przepraszam, nie powinienem być taki dosłowny mówiąc o mało przyjemnej chorobie. Od dawna ma pan artretyzm?
– Ja nie mam, proszę księdza. Ale właśnie przeczytałem, że papież ma.

* * *

Rozmawiają trzy zakonnice.
– Sprzątałam pokój ojca Wacława i znalazłam kilka numerów Playboya pod poduszką, więc je spaliłam – mówi pierwsza.
– To nic takiego – mówi druga. – Ja w jego szufladzie znalazłam paczkę prezerwatyw. Porobiłam w nich dziurki szpileczką.
– O mój Boże! Muszę iść – wyskoczyła nagle z fotela trzecia.

* * *

Pan Jezus martwił się plagą narkotyków, które opanowały świat. Chcąc rozwiązać ten problem wysłał na Ziemię kilku apostołów. Mieli wziąć próbki różnych narkotyków, aby zrozumieć jak te substancje działają. Wkrótce uczniowie zaczęli wracać. Pan Jezus czekał na nich przy bramie.
– Kto tam?
– Marek.
– Co przyniosłeś?
– Marihuanę z Kolumbii.
– Dobrze, wejdź.
Za jakiś czas znów słychać pukanie.
– Kto tam?
– Mateusz.
– Co przyniosłeś, Mateuszu?
– Kokainę z Boliwii.
– Dobrze synu, wejdź.
Po kilku chwilach znów ktoś puka.
– Kto tam?
– Jan.
– Co przyniosłeś?
– Crack z Nowego Yorku.
– Świetnie, wejdź.
Wreszcie ktoś zaczyna walić we wrota.
– Kto tam?
– Judasz.
– Co przyniosłeś?
– OTWIERAĆ! POLICJA!

* * *

– Czy będziesz synu wiernym i kochającym mężem? – pyta ksiądz pana młodego.
– Będzie, będzie – odpowiada szybko pani młoda.

* * *

Jezus z Mojżeszem spacerowali po plaży.
– Wiesz co? – powiedział Mojżesz. – Spróbuję ponownie rozdzielić wody morza.
Rozłożył ręce w powietrzu i w cudowny sposób wody morza rozstąpiły się.
– A ja spróbuję znów przejść po wodzie – powiedział widząc to Jezus.
Podszedł do wody, zrobił kolejny krok ale stopa zanurzyła się.
– Spróbuj jeszcze raz, minęło trochę czasu – poradził Mojżesz.
Jezus ponownie postawił stopę na wodzie ale stopa znów się zanurzyła.
– Wiem, w czym jest problem – powiedział wychodząc z wody. – Kiedy poprzednio chodziłem po wodzie, nie miałem dziur w stopach.

* * *

Zakonnica pytała dzieci z katolickiej szkoły, kim chcą zostać jak dorosną.
– Ja chce być prostytutką – odpowiedziała mała Julka.
– Co Ty, ***, powiedziałaś?! – wrzasnęła siostra szeroko otwierając oczy z zaskoczenia.
– Że chcę być prostytutką – powtórzyła mała Julka.
– Dzięki Bogu – odetchnęła z ulgą siostra. – Myślałam, że protestantką.

* * *

Kiepski proboszcz miał problemy ze swoim kościołem. Dochód był żałosny, hydraulika dzwoniła, przeciekał dach, farba złaziła ze ścian, a parafia nie miała funduszy na naprawy.
Ksiądz wpadł ma na genialny pomysł. Kupił książkę o hipnozie i przeczytał ją od deski do deski. Po najbliższym nabożeństwie, wyjął zegarek na łańcuszku, rozkołysał go i wprowadził wiernych w hipnotyczny trans.
– Niech każdy podejdzie i położy na tacę 20 złotych – powiedział.
Parafianie tak zrobili i w następnym tygodniu proboszcz zlecił malowanie kościoła. Ponieważ hipnoza zadziałała, postanowił zastosować ją ponownie w kolejną niedzielę.
– Chcę, by każdy parafianin podszedł do ołtarza i położył na tacę 100 zł – powiedział po zahipnotyzowaniu wiernych.
Posłuchali go i mógł naprawić dach i instalację wodną.
Podczas nabożeństwa w kolejną niedzielę zaczął myśleć o tym, że jego wynagrodzenie jest mizerne, że powinien otrzymywać dużo więcej.
– Zasługuję na to, by wyjechać na urlop za granicę i zamieszkać w domku na plaży – myślał kołysząc zegarkiem.
Był tak podekscytowany, że ręce zaczęły mu się pocić. Zegarek wyśliznął się i upadł na ziemię.
– Srać to! – krzyknął ksiądz.
Dwa tygodnie trwało wietrzenie kościoła…

* * *

Bardzo wierzący facet miał sąsiada ateistę. Modlił się w dzień i w nocy, większą część dnia spędzał w kościele, a ateista oczywiście nawet nie pomyślał o modlitwie. Mimo to ateiście wiodło się w życiu. Miał świetną, dobrze płatną pracę, piękną żonę, udane, zdrowe i zdolne dzieci. Wierzący sąsiad natomiast miast kiepskie zajęcie, niskie zarobki, jego żona z dnia na dzień robiła się coraz grubsza, a dzieci były okropne. Pewnego dnia, zatopiony w swej regularnej modlitwie, spojrzał w niego i spytał:
– Panie Boże, czczę Cię każdego dnia, zwracam się o radę, gdy pojawia się problem, wyznaję swoje grzechy, a mój sąsiad nawet w Ciebie nie wierzy i na pewno się nie modli. Tymczasem on wydaje się obdarzany wszelkimi twoimi łaskami, a moje życie jest smutne i pełne zniewag. Dlaczego tak jest?
– Bo on nie zawraca mi bez przerwy głowy! – zagrzmiał z góry potężny głos.