Dowcipy o pracy

Dowcipy o pracy

– To nieprawda, że wszystko robię wolno – mówi pracownik do szefa.
– A co robi pan szybko? – pyta szef.
– Szybko się męczę.

* * *

Szef zaproponował swojej sekretarce seks.
– Rzucę na podłogę tysiąc złotych i w czasie, gdy będziesz je zbierać, ja zrobię swoje.
Sekretarka zadzwoniła do swego chłopaka z pytaniem, co on o tym myśli.
– No wiesz, przydałoby się trochę kasy na remont mieszkania. Zgódź się ale pozbieraj szybko, zanim on zdąży się rozebrać.
Sekretarka przyjęła propozycję szefa. Pół godziny później odbiera telefon od swego chłopaka.
– Pozbierałaś?
– Jeszcze zbieram, on rzucił dziesięciogroszówki.

* * *

– Jaki dzień dziś mamy, pani Zosiu? – pyta dyrektor swoją sekretarkę.
– Niepłodny, panie dyrektorze… Niepłodny…

* * *

W samolocie na ruchliwym lotnisku pasażerowie czekają na pilotów. W końcu, w tyle samolotu pojawiają się kapitan i drugi pilot. W drodze do kokpitu przechodzą wzdłuż maszyny. Obaj wydają się niewidomi. Mają ciemne okulary. Kapitan białą laską opukuje pasażerów i fotele, by znaleźć przejście. Drugi pilot ma na smyczy psa przewodnika. Pasażerowie początkowo nie reagują sądząc, że to jakiś żart. Jednak po kilku minutach silniki ruszają i samolot zaczyna kołować. Pasażerowie patrzą na siebie z niepokojem. Zaczynają szeptać między sobą. Gdy samolot gwałtownie przyspiesza, zaczynają panikować. Niektórzy modlą się. Im bliżej końca pasa startowego, tym bardziej histeryczne stają się ich głosy. Gdy samolot jest pięć metrów od końca pasa, ton głosów gwałtownie wzrasta i wszyscy zaczynają krzyczeć. W ostatniej chwili samolot odrywa się od pasa i wznosi w powietrze.
– Wiesz, najbardziej obawiam się tego dnia, gdy pasażerowie nie będą krzyczeć i nie będziemy wiedzieć, kiedy poderwać maszynę – mówi drugi pilot oddychając z ulgą.

* * *

* * *

Dlaczego zabiłem swoją sekretarkę?

Przed tygodniem miałem 45 urodziny. Spodziewałem się, że przy śniadaniu żona będzie miła, złoży mi życzenia, a nawet da mi jakiś mały prezent. Nie powiedziała nawet “dzień dobry”, nie mówiąc już o życzeniach. Dzieci także zjadły śniadanie bez słowa. Gdy wychodziłem z domu byłem przygnębiony.
– Dzień dobry szefie – przywitała mnie w biurze moja sekretarka Basia. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
Poczułem się lepiej, ktoś jednak pamiętał. Pracowałem do południa. Basia weszła do gabinetu.
– Taki piękny dzień i dziś pana urodziny, chodźmy na lunch – zaproponowała. – Tylko pan i ja.
Pomyślałem, że to najlepsze słowa, jakie dziś usłyszałem i zgodziłem się. Poszliśmy nie tam, gdzie zwykle, ale do przyjemnej, kameralnej knajpki. Zjedliśmy lunch i wypiliśmy po lampce wina.
– Cudowny dzień – powiedziała Basia. – Czy musimy wracać do biura?
– Myślę, że nie – odpowiedziałem.
– Chodźmy do mnie – zaproponowała.
Mieszkała w pobliżu więc szybko znaleźliśmy się na miejscu.
– Przepraszam na chwilę, przebiorę się w coś wygodniejszego – powiedziała i wyszła do sypialni.
– Oczywiście – zgodziłem się podniecony.
Po kilku minutach wróciła przebrana. Niosła wielki tort urodzinowy. Za nią podążali moja żona, dzieci i kilkoro moich przyjaciół. Wszyscy śpiewali “Sto lat”, a ja siedziałem na kanapie…
… nagi.

* * *

– Kiedy będzie pan wolny, żeby mnie ostrzyc? – zapytał podejrzanie wyglądający facet wtykając głowę do zakładu fryzjerskiego.
– Za jakieś dwie godziny – odpowiedział fryzjer oceniając kolejkę klientów.
Facet uśmiechnął się i poszedł.
– Może pan sprawdzić, dokąd on poszedł? – zwrócił się fryzjer do znajomego klienta.
Po dłuższej chwili znajomy wrócił.
– I dokąd się udał, jak stąd wyszedł?
– Do pana domu.

* * *

– Jaka jest różnica między adwokatem a sępem?
– Adwokat nie ma skrzydeł.

* * *

Papież i prawnik jadą windą do nieba. Gdy docierają do bramy, tłum aniołów i świętych pędzi, aby ich powitać. Święci biorą prawnika na ramiona i niosą go radośnie wiwatując. Papież jest zasmucony.
– Nie smuć się – pociesza go święty Piotr. – Papieży mamy tu na pęczki ale nie co dzień trafia się prawnik.

* * *

Dwie prostytutki jeździły po mieście samochodem. Na dachu auta woziły banner: “Dwie prostytutki – 200 zł.” Zatrzymał je policjant i polecił zdjąć ten banner, gdyż w przeciwnym razie zapłacą mandat. W pewnej chwili obok nich przejechał samochód wiozący napis: “Jezus zbawia.”
– Dlaczego pan go nie zatrzymał? – spytała policjanta jedna z prostytutek.
– Cóż, to trochę inna sprawa – uśmiechnął się policjant. – Tamten napis odnosi się do religii.
Dziewczyny z niechęcią zdjęły swój banner i odjechały. Następnego dnia policjant zobaczył je znowu z dużym bannerem na aucie. Tym razem banner informował: “Dwa anioły szukają Piotra – 200 zł.”

* * *

Rolnik zamówił nowoczesną dojarkę. Urządzenie zostało dostarczone, gdy jego żony nie było w domu. Postanowił przetestować dojarkę na sobie. Włożył w urządzenie penisa i włączył. Dalej wszystko przebiegało automatycznie. Maszyna dała mu równie dużo przyjemności, jak żona. Jednak, gdy skończył, okazało się, że nie może wyłączyć urządzenia. Zajrzał do instrukcji, ale nie znalazł potrzebnych informacji. Próbował różnych przycisków. Maszyna reagowała mocniejszym lub słabszym ściskaniem, potrząsaniem i ssaniem ale nie udawało się wyłączyć urządzenia. Spanikowany rolnik zadzwonił w końcu do biura obsługi klienta:
– Dzień dobry, kupiłem waszą dojarkę. Działa fantastycznie ale w jaki sposób można ją zdjąć z wymienia krowy?
– Niech pan sobie nie zaprząta tym głowy – odpowiedział konsultant. – Urządzenie odłączy się automatycznie po ściągnięciu około 4-5 litrów mleka.

* * *

Przedstawiciel handlowy proponuje właścicielowi restauracji beczułkę czerwonego wina.
– Dziękuję, mam dużo czerwonego wina.
– Dostanie pan duży rabat.
– Nie, dziękuję.
– Proszę go chociaż spróbować, jest rewelacyjne.
– Proszę zostawić mnie w spokoju, bo zrzucę pana z tych schodów.
Przedstawiciel wciąż nalegał, więc właściciel spełnił swoją groźbę. Znalazłszy się na dole, handlowiec otrzepał garnitur i ponownie wspiął się po schodach.
– Sprawę czerwonego wina mamy załatwioną. Może kupi pan białe?

* * *

Trzech rabusiów włamało się do banku. Nie znaleźli jednak pieniędzy. W rozprutym sejfie były pudełka, a w nich kubeczki pełne jogurtu.
– Nie ma kasy ale przynajmniej możemy się najeść – pocieszał kumpli jeden z włamywaczy.
Gdy wszyscy najedli się do syta, opuścili bank. Następnego dnia Gazety pełne były tytułów: “Okradziono największy na świecie bank spermy.”

* * *

Zbierający dane ankieter zadzwonił do drzwi domu. Otworzyła mu młoda kobieta z trójką biegających wokół niej małych dzieci. Poprosił, by odpowiedziała na kilka jego pytań, a kiedy się zgodziła, zapytał czy zna firmę A-Cosmetics. Gdy odpowiedziała, że o niej nie słyszała, wspomniał, że A-Cosmetics produkuje między innymi wazelinę, a ten produkt na pewno zna. Zapytał czy go używa.
– Tak, używamy go, gdy kochamy się z mężem – odpowiedziała kobieta.
Ankieter był zdumiony.
– Zawsze zadaję to pytanie, ponieważ wszyscy stosują nasz produkt ale zawsze mówią, że używają go smarowania łańcucha dziecinnego rowerka, zawiasów bramy czy do innego celu. Wiem, że większość ludzi używa go podczas seksu, tylko się do tego nie przyznaje. Skoro pani była tak szczera, czy mogłaby mi dokładnie powiedzieć, w jaki sposób go używacie.
– Smarujemy nim klamkę od drzwi sypialni, by dzieci nie mogły ich otworzyć.

* * *

Elegancka pani zauważyła na mięsnym stoisku ozory.
– Co to jest? – spytała sprzedawcę.
– To są ozory.
– Nigdy nie wzięłabym do ust czegoś, co jakieś zwierzę miało w gębie.
Sprzedawca pokiwał głową ze zrozumieniem.
– O, widzę, że wzięła pani 10 jaj – powiedział zerknąwszy do jej koszyka.