Dowcipy o dzieciach
– Poproszę 50 prezerwatyw! – zwraca się mały Jaś do pani aptekarki.
– Chłopczyku, po pierwsze, o takie rzeczy prosi się dyskretnie, półgłosem, a nie tak, że wszyscy słyszą – poucza Jasia pani magister. – Po drugie, tata powinien przyjść sam, a po trzecie, jaki ma być rozmiar?
– Po pierwsze – odpowiada Jaś – w przedszkolu każą nam mówić głośno i wyraźnie. – Po drugie, to nie dla taty, tylko dla mamy. I po trzecie, mama jedzie do sanatorium i potrzebuje różne rozmiary.
* * *
Mała dziewczynka siedzi na kolanach u dziadka i przygląda się zmarszczkom na jego twarzy. Dotyka ich palcami. Potem sięga do własnej twarzy i wydaje się bardzo zdziwiona.
– Dziadku, czy to Pan Bóg cię stworzył?
– Tak, Kasiu. Ale było to wiele, wiele lat temu.
– A mnie też On stworzył?
– Tak, ale to nie było tak dawno.
– Trzeba przyznać dziadku, że teraz Pan Bóg wykonuje swoją robotę o wiele lepiej.
* * *
* * *
Mała dziewczynka przyglądała się matce myjącej naczynia w zlewie. Nagle wśród jej ciemnych włosów zauważyła kilka siwych.
– Dlaczego twoje włosy są białe? – spytała zaciekawiona.
– Widzisz córeczko… za każdym razem, gdy jesteś niegrzeczna lub nieposłuszna i płaczę przez ciebie, jeden z moich włosów robi się biały.
Dziewczynka zamyśliła się.
– Mamo, a dlaczego WSZYSTKIE włosy babci są białe?
* * *
Szkolny kolega Jasia powiedział mu, że większość dorosłych ukrywa przynajmniej jeden mroczny sekret, więc łatwo ich szantażować. Wystarczy powiedzieć: “Znam całą prawdę”. Gdy Jaś wrócił do domu postanowił to wypróbować.
– Znam całą prawdę – powiedział matce.
– Tylko nie mów ojcu – poprosiła matka i dała mu 50 złotych.
Zadowolony Jaś nie mógł się doczekać, kiedy ojciec wróci z pracy.
– Znam całą prawdę – powiedział, gdy tylko ojciec stanął w drzwiach.
– Nie mów nic matce – odpowiedział ojciec i dał mu 100 zł.
Następnego dnia Jaś wyszedł do szkoły bardzo zadowolony. Przy furtce spotkał listonosza.
– Znam całą prawdę – powiedział.
– To chodź uściskaj tatusia – odpowiedział listonosz upuszczając torbę i wyciągając do Jasia ręce.
* * *
Jaś wchodzi do sypialni ojca i widzi go zakładającego prezerwatywę. Ojciec starając się to ukryć schyla się, jakby zaglądał pod łóżko.
– Co robisz, tato? – pyta Jaś.
– Zdawało mi się, że pod łóżko weszła mysz – dopowiada szybko ojciec.
– I co? Będziesz ją bzykał?
* * *
– Jasiu, dlaczego nie byłeś wczoraj w szkole? – pyta pani.
– Bo tata mi umarł.
– Jak to się stało?
– Wbijał gwóźdź i uderzył się młotkiem w palec.
– Coś kręcisz Jasiu – mówi pani. – Przecież od tego nie mógł umrzeć.
– Od tego nie. Ale tak wrzeszczał, że musieliśmy go dobić.
* * *
Jaś dostał jedynkę z matematyki.
– Za co? – pyta ojciec.
– Bo ta pani jest głupia.
– Jak to głupia?
– No, bo spytała mnie, ile to jest dwa razy trzy.
– I co odpowiedziałeś?
– Powiedziałem, że sześć.
– To dobrze powiedziałeś.
– No wiem, tato. A potem spytała, ile to jest trzy razy dwa.
– Przecież to jeden ch**j!
– Tak jej właśnie powiedziałem.
* * *
Do apteki przyszło dwóch małych chłopców. Starszy poprosił o paczkę tamponów.
– Ile masz lat, chłopczyku? – zapytała farmaceutka.
– Osiem.
– Wiesz do czego używa się tamponów? – pytała dalej.
– Nie bardzo. Ale to nie dla mnie. To dla mojego braciszka. Widzieliśmy w telewizji, że jak się używa tamponów, można pływać i jeździć na rowerze, a on ma cztery lata i jeszcze tego nie umie.
* * *
– Jasiu, pobawisz się ze mną? – pyta Małgosia w przedszkolu.
– Ja się z dziwkami nie zadaję.
– Chcesz dziewicę, to idź do żłobka.
* * *
Dziewczynka podgląda przez dziurkę od klucza rodziców w sypialni.
– A mnie chcą wysłać do psychologa, bo ssę kciuk…
* * *
– Dzisiejsza lekcja będzie o tym, skąd się biorą dzieci – mówi nauczycielka.
– A ci co już dymali mogą wyjść na fajkę? – pyta znudzonym głosem Jasiu.
* * *
Dzieci bawiły się klockami, dopóki matka nie… spuściła wody.