Piłuje baca gałąź na której siedzi. Idzie turysta, widzi to i
mówi: Uważajcie baco, bo spadniecie!. Nie spadnę, mówi baca. Turysta
odchodzi. Konar łamie się, baca spada. Otrzepuje się i mruczy pod
nosem. Prorok jakiś czy co?…
Baco, czy można tu gdzieś kupić części zamienne do samochodu?
Zaraz za wioską jest ostry zakręt nad urwiskiem, a części leżą na
dole…
Siedzi wieczorem baca w domu i nagle słyszy głos z podwórka:
Baco, potrzebne jest wam drewno na opał !? Nie, odpowiada baca. Rano
baca wstaje, patrzy, a tu przed chałupą nie ma drewna.
Baca rozmawia z turystą: Zabiłem wczoraj dziesięć ćmów, mówi
baca. Ćem, poprawia turysta. Kapciem mówi baca!
Baco, co robicie jak macie wolny czas? Siedzem i dumiem… A jak
nie macie czasu? To ino siedzem…
Wyszedł gazda przed chałupę wieczorem i się przeciąga. Nagle coś
mu szpetnego zaleciało przed nos. I tak se mówi: Albo mi się obora
roztwarła, albo moja stara się rozkopała.
Baca spotyka na drodze zapłakaną wczasowiczkę, Co się stało? –
pyta. Złapał mnie jakiś juhas i zgwałcił. A ku tamtym wierchom
wołaliście? Tak. No i co? Nic. A ku tamtym jodłom krzyczeliście?
Tak. I co? Nic. No to i ja was przelecę.
Początkujący narciarz pyta bacę: Czy ten zjazd jest
niebezpieczny? A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijają się dopiero na dole!
Przychodzi turysta do bacy na Polanie Chochołowskiej: Baco,
macie tu wrzątek? Jest, ino zimny.
Baca siedzi na przyzbie z psem. Idzie turysta i pyta: Ten pies
to na sprzedaż? Ano. A za ile? Za tysiąc. Za tysiąc to nie
sprzedacie!. A sprzedom. Idzie na drugi dzień turysta, a baca siedzi
na przyzbie bez psa. I co, sprzedaliście tego psa za tysiąc?
Sprzedałech! Nie możliwe! A kto go kupił? Sąsiad… za dwa kocury po 500 złotych.
Stanął baca przed sądem za nielegalne posiadanie broni.Co macie
na swoją obronę, baco? – pyta prokurator. Baca odpowiada: Czołg w stodole!
Przechodzień zatrzymuje furmankę: Baco, jedziecie do Krakowa?
Ni, do Zakopanego. Baco, ale to nie jest droga na Zakopane! A co to,
jo będę z końmi się kłócił?
Wyszedł rankiem turysta z namiotu i na tle Tatr robi pompki.
Idzie baca, patrzy i dziwi się; Ki diabeł? Halnego nie było, a
chłopu babę wywiało…