Dowcipy O bacy
– Baco, czego się tak drzesz? – pyta turysta.
– To nie jest żaden dżyz, panocku. To jest folklor.
* * *
– Baco, dojdę tędy do Zakopanego?
– Dojdziecie, Panocku. Dojdziecie.
Szczęśliwy turysta ruszył raźniejszym krokiem.
– Co mocie nie dojść… Ziemia jest okrągła… – mruknął baca pod nosem.
* * *
– Owieczko, owieczko – mruczy przeciągając się. – Żebyś ty jeszcze gotować umiała.
* * *
– Co się stało baco? Dlaczego jesteś taki smutny? – pyta turysta.
– A, bo dwa tygodnie temu niedźwiedź mnie na hali wykorzystał.
– Ale to już dwa tygodnie. Czas leczy rany.
– No tak… dwa tygodnie… Nie pisze… nie dzwoni…
* * *
* * *
– Baco, kota się nie pierze – zwrócił uwagę.
– Co wy tam wicie, panocku. Pierze się, pierze.
Nie wdając się w dalszą dyskusję, turysta poszedł dalej. Gdy wracał z gór późnym popołudniem, zobaczył suszącego się, sztywnego kota przypiętego za grzbiet spinaczami do sznurka.
– No i wam zdechł baco. A przecież mówiłem, że kota się nie pierze.
– Pierze się, pierze – odpowiedział baca. – Tylko się nie wyżyma.